Cześć! Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale zepsuł mi się internet. Chciałam podziękować za komentarze, nawet sobie nie wyobrażacie, jak się cieszę, że komuś się spodobały moje wypociny :) Miłego czytania życzę.
Czy to mogło być jeszcze bardziej upokarzające? Ja, czyszcząca na kolanach klasę i Malfoy rozparty na krześle niczym hrabia. Przygotowałam się na kpiny z jego strony.
Ślizgon chwilę się nad czymś zastanawiał, patrząc na mnie spode łba, a potem szorstko powiedział : - No, dobra, Granger. Daj temu spokój. Użyj zaklęcia.
Wydawał się być prawie tak zaskoczony, że te słowa wyszły z jego ust, jak ja.
- Taa, jasne, Malfoy. A potem będziesz zmuszony donieść profesorowi Snape'owi o mojej niesubordynacji - powiedziałam ironicznie, nieznacznie przeinaczając jego wypowiedź z wczoraj.
- Mówię poważnie, Granger.
Popatrzyłam na niego podejrzliwie, ale wyglądał, jakby nie kłamał.
- Ale dlaczego? - rzuciłam mu zdziwione spojrzenie.
- Bo wbrew temu co o mnie myślisz... - Chwilę myślał i po zastanowieniu dodał : - ...i co w większości jest prawdą, nie odczuwam zbytniej przyjemności, patrząc jak dziewczyna, nawet taka jak ty, się niepotrzebnie męczy.
Dziewczyna taka jak ja? Nie wiedziałam, czy się zezłościć czy nie. Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem i wstałam z klęczek. Machnęłam krótko różdżką i mruknęłam : - Chłoszczyść !
Klasa w kilka chwil błyszczała czystością. Wycelowałam jeszcze różdżką w potłuczone szkło i je naprawiłam. Zawartości niestety nie dało się odzyskać, ale to już problem Snape'a.
Złapałam torbę i chciałam wyjść z klasy, ale chłopak mnie zatrzymał :
- Poczekaj tu chwilę. Nie chcesz chyba spotkać Snape'a.
Miał rację. Usiadłam na krześle, walcząc ze sobą, żeby nie zacząć przestępować z nogi na nogę. Malfoy po raz pierwszy był ... miły (czy ja naprawdę użyłam tego słowa w stosunku do Malfoya?) i nie miałam pojęcia, jak się w związku z tym zachować. Złapałam się na tym, że wyginam nerwowo palce.
Zerknęłam na Malfoya, żeby zobaczyć, czy zauważył moje zakłopotanie. Zauważył. Na jego ustach błąkał się lekko drwiący uśmieszek. Szukałam jakiegoś tematu do rozmowy, żeby nie czuć się tak głupio.
- Jak ci się podobała moja książka? - spytałam oskarżycielsko.
- Jeszcze nie zacząłem jej czytać.
- Takie coś nazywa się kradzieżą - gderałam. - Słyszysz, Malfoy? Jesteś zwykłym książkowym złodziejem.
Chłopak wydawał się by rozbawiony. A przecież nie o to mi chodziło!
- Będę musiał jakoś z tym żyć - rzekł kpiąco.
- To nie jest zabawne. Nie dowiem się, co dalej - mówiłam dalej z wyrzutem.
Spojrzałam na Malfoya. Wielkie nieba, czy on się ze mnie śmiał? Miałam pewne trudności z odpowiedzią na to pytanie, ponieważ Malfoy należał do najbardziej opanowanych osób, jakie znałam. Ale tak - śmiał się ze mnie.
- Masz zabawną minę, kiedy się złościsz, Granger. - Wstał. - Chodź, możemy już iść.
Wyszliśmy na korytarz i poszliśmy w przeciwne strony, nawet nie mówiąc sobie : ,,cześć". Chociaż w zasadzie nie powinno mnie to dziwić. My nigdy nie mówiliśmy sobie ,,cześć".
W sobotę wcześnie zeszłam na dół. Lubiłam wstawać rano, kiedy jeszcze nikogo nie ma w pokoju wspólnym, żeby powtórzyć materiał z całego tygodnia. Ale tym razem spotkała mnie niespodzianka. Na fotelu zwróconym w stronę okna siedział Ron. Obrzucił mnie przelotnym spojrzeniem i więcej nie zaszczycał swoją uwagą. Zdjęłam z fotela poduszkę i usiadłam na niej na podłodze, opierając się o ścianę. Zaczęłam czytać notatki z transmutacji. Profesor McGonagall zapowiedziała w następnym tygodniu sprawdzian i musiałam się dobrze przygotować.
Po jakimś czasie od nauki oderwało mnie skrzypnięcie fotela Rona. Obserwowałam go kątem oka. Ku mojemu zdziwieniu przeszedł przez pokój i zatrzymał się przede mną. Spojrzałam na niego i uniosłam brwi.
- Kurczę, Hermiono ... Ja... dużo ostatnio myślałem i w zasadzie... hmm.. doszedłem do wniosku - plątał się - że, cóż, że nie powinienem cię tak traktować. Po prostu ...eee... byłem zazdrosny, wiesz, jak to jest - urwał na chwilę, ale potem jego głos zabrzmiał pewniej, a słowa prawdziwiej. - Przepraszam cię. Byłem cholernie głupi. Możesz mi wybaczyć?
Wstałam i spojrzałam na niego. Stał z tą swoją głupią miną proszącego szczeniaka i przestępowałam z nogi na nogę.
Tęskniłam za nim.
Tęskniłam za nim.
Uśmiechnęłam się i rzuciłam mu na szyję.
- O Boże, Ron, nawet nie wiesz, jak się cieszę!
Ron mnie objął.
- Brakowało mi ciebie, Hermiono. Mam teraz dużo gorsze oceny - zaśmiał się.
- Więc nadal jesteśmy przyjaciółmi? - upewniłam się.
Ron przytaknął. - Jasne.
- Chodź, pójdziemy powiedzieć Harry'emu.
No prosze Malfoy jednak ma jakas ludzka nature :d milo z jego strony. prosilabym o powiadamianie i zapraszam do siebie malfoy-issue.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło, że się podoba ;) Dodaję cie w takim razie do linków i czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńOstatnio powstał całkiem nowy katalog opowiadań, więc jeśli jesteś zainteresowana, to zapraszam na
katalogowo.blogspot.com :)
Ja mówiłam, że poprzedni rozdział był krótki? :D
OdpowiedzUsuńNo chyba mi się coś pomyliło, ale ok - rozumiem. :)
Super.
Czytam dalej.
Draco jest miły.??!! Da fuck.!? Dziwne... Podejrzane...
OdpowiedzUsuńI neich do cholery zacznie czytać tą książkę. Ja uwielbiam "Dumę i uprzedzenie" ale jednak wole "Rozważną i romantyczną" ;)
Ron, nie lubie go za bardzo. Fajny był jak był mały, taki starszy juz mnei nei jara.
Czytam dalej, Sarah ;3