Cześć, to już piąty rozdział - aż dziw, że napisałam już tak dużo. Dzisiaj dowiedziałam się bardzo ważnej rzeczy, mianowicie do tej pory źle pisałam zdania z myślnikami. Obiecuję się poprawić, więc nie bijcie. Smacznego!
Środa bardzo szybko mi zleciała, ponieważ denerwowałam się szlabanem. Snape i Malfoy to nie jest dobre połączenie. Kto wie, co mogą wymyślić razem. A na dodatek Malfoy'owi znowu się upiekło. Ten Krukon z pierwszej klasy nic nikomu nie zgłosił. Typowe.
Wyszłam z dormitorium około wpół do dziewiętnastej, bo chciałam jeszcze chwilę poczytać na uspokojenie nerwów. Ale niestety w pokoju wspólnym panował tłok i gwar. Bliźniacy usiłowali sprzedać swoje wynalazki, co całkiem nieźle im wychodziło. W normalnej sytuacji zwróciłabym im uwagę, ale dzisiaj nie miałam do tego nastroju. Rzuciłam im tylko potępiające spojrzenie, na które nawet nie zareagowali - będę musiała nad tym popracować - i podążyłam pod klasę od eliksirów. Może tam będę miała chwilę spokoju.
Idąc korytarzem, wyciągnęłam książkę i znalazłam stronę, na której byłam ostatnio. ,,Nigdy bym się nie ośmielił, łaskawa pani. - Elizabeth zdumiała jego galanteria, bo wydawało jej się, że go obraziła. Nie zdawała sobie sprawy, że jej zachowanie jest tak wdzięcznym połączeniem słodyczy i łobuzerstwa, że nie sposób nim obrazić kogokolwiek. Nigdy jeszcze..."*
W tym momencie książka i torba wypadły mi z ręki, gdy z impetem na kogoś wpadłam. Sięgając na podłogę po torbę, powiedziałam, że bardzo przepraszam i spytałam, czy nic się nie stało.
- Nie, Granger - usłyszałam dobrze mi znany, pełen wyższości ton. - Poza tym, że cię dotknąłem.
Powoli podniosłam wzrok.
- Wybacz - powiedziałam cicho, wymijając go. Przeszłam kilka kroków, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Czekaj, Granger.
Odwróciłam się. Ślizgon trzymał w ręce moją książkę i z zainteresowaniem ją przeglądał. - ,,Duma i uprzedzenie" ?
- Oddaj ją, Malfoy - powiedziałam zmęczonym tonem.
Nawet się nie ruszył.
- ,,Duma i uprzedzenie" ? - powtórzył z wyraźnym niedowierzaniem. - To przecież napisała jakaś mugolka.
Wytrzeszczyłam oczy, zdziwiona, skąd on to wie, ale potem uświadomiłam sobie, że przecież postacie na okładkach książek czarodziei się poruszają.
- Wiesz, Malfoy, to że książki nie napisał czarodziej, wcale nie znaczy, że jest do niczego. - Wyciągnęłam różdżkę i mruknęłam : Accio. Chłopak leniwie zablokował zaklęcie i wykrzywił wargi, chyba w czymś podobnym do uśmiechu. - ,, Jeśli masz na myśli Darcy'ego (...), to jeśli chce, może sobie pójść do łóżka, nim bal się rozpocznie"* - przeczytał fragment. - Tak, ta książka podoba mi się coraz bardziej.
Przewróciłam oczami.
- Cieszę się. Będziesz mógł ją potem wypożyczyć.
Malfoy chwilę się nad czymś zastanawiał.
- Tak, pożyczę ją sobie.
Odwrócił się, wyraźnie zamierzając odejść.
- Malfoy! - obruszyłam się. - Ale nie ode mnie. Kiedyś z biblioteki.
- Granger, nie przecz teraz sama sobie - rzekł ze zdegustowaniem i nawet się nie zatrzymał.
Zdenerwowałam się.
- A skąd niby się dowiem, co dalej? Zabrałeś mi książkę w najlepszym momencie - powiedziałam z oburzeniem.
- A to już twój problem. - Nie odwrócił się, ale mogłabym przysiąc, że się uśmiechnął. A raczej wykrzywił w grymasie, który on uważa za uśmiech. Chociaż mi osobiście bardziej przypomina to minę, jaką ludzie mają podczas borowania zębów. Ze zdziwienia nie zareagowałam, gdy zniknął w głębi korytarza.
Dziwne, doprawdy bardzo dziwne. To była nasza pierwsza cywilizowana rozmowa, jaką przeprowadziliśmy od ... hmm... od samego początku nauki w Hogwarcie. Nie miałam pojęcia, że Malfoy w ogóle potrafi normalnie rozmawiać, a co dopiero ze mną. Przecież zazwyczaj zachowywał się tak, jakby wyzywanie mnie od - skrzywiłam się - szlam, było radością jego życia. Dziwne - powtórzyłam w myślach.
Nagle zdałam sobie sprawę, że stoję na środku korytarza, wpatrując się w miejsce, w którym straciłam z oczu Ślizgona. Potrząsnęłam głową i zeszłam po schodach do lochów. Postanowiłam przeczekać te kilkanaście minut, siedząc na kamiennej ławce. Byłam bardzo zmęczona. Głowa opadała mi coraz niżej i w końcu musiałam zasnąć. Miałam dziwny sen. Pełen ciemności i potworów. Pamiętam, że mnie goniły, a ja bardzo się bałam. Nagle pojawił się jakiś mężczyzna i zaczął z nimi walczyć, a wtedy coś mnie obudziło.
Nade mną stał Malfoy i przez chwilę mi się wydawało, że to on jest postacią z mojego snu. Chłonęłam wzrokiem jego twarz - regularne, ukształtowane przez kolejne pokolenia jego rodu arystokratyczne rysy i bladą cerę. Wpatrywałam się w jego oczy - chłodne i spokojne. Pojawiło się w nich zdezorientowanie i to mnie otrzeźwiło.
Wstałam.
- Zapraszam. - Snape otworzył drzwi do swojego królestwa.
Weszliśmy. Klasa była w fatalnym stanie. Przy jednej z ławek leżał pogięty kociołek, a sama ławka była przypalona. Musiał tu wybuchnąć jakiś eliksir, bo ściany, ławki i krzesła były obryzgane kleistą substancją. W dodatku z półek pospadały słoiki i wszędzie walało się szkło i rozmaite części zwierząt. Miałam wrażenie, że oko jaszczurki leżące na ławce naprzeciwko się na mnie gapi, dlatego przesunęłam się nieco w prawo.
- Twoim szlabanem będzie posprzątanie tego - powiedział Snape. Malfoy miał minę, jakby właśnie spełniło się jego marzenie. A to się dobrali.
- Dobrze - odpowiedziałam obojętnie.
- Bez użycia magii - dodał.
- Ale... panie profesorze... - wyjąkałam.
Snape miał prawie radosną minę.
- Bierz się do roboty, Granger.
- Ten eliksir... nie jest trujący?
Złośliwie wykrzywił wargi.
- I tyle jeśli chodzi o twoją słynną inteligencję. Powinnaś wiedzieć, że nie jest trujący, tak samo jak powinnaś wiedzieć, co to za eliksir, ponieważ jest opisany w książce. Gryffindor traci 15 punktów. A tam masz szmaty i środki czystości.
To oburzające i niesprawiedliwe, ale co miałam robić? Szlaban dostałam niesłusznie, ale jeśli nie posprzątam, zaliczę wizytę u dyrektora, a tego wolałabym uniknąć. Po pierwsze źle by się to mogło odbić na mojej opinii, a poza tym trudno mi będzie wytłumaczyć cokolwiek bez pomocy tego małego Krukona.
Z cichym westchnieniem podeszłam do wiadra z wodą. Snape zabrał się za czytanie jakichś pergaminów, a Malfoy rozpostarł się w jednej z czystych ławek i obserwował mnie. Zamoczyłam gąbkę i zaczęłam czyścić ławki. Jak się wkrótce przekonałam, nie było to takie łatwe, bo eliksir wcale nie chciał schodzić. Cholerny Snape! Wystarczyłaby jeden ruch różdżką, a tak stracę na szorowanie klasy ze trzy godziny, które mogłabym wykorzystać na naukę albo na jakąś przyjemną lekturę.
Po kilkunastu minutach do pomieszczenia wszedł czwartoklasista z Hufflepuffu. Obrzucił zdziwionym spojrzeniem mnie, na kolanach szorującą krzesło, Malfoya, a w końcu zwrócił się do Snape'a :
- Panie profesorze, dyrektor kazał to panu przekazać. - Podał Snape'owi zwinięty pergamin i wyszedł.
Snape przeczytał list. Z jego miny wywnioskowałam, że jest zły.
- Panie Malfoy, dyrektor mnie wzywa i chyba już dzisiaj nie wrócę. Dopilnuj, żeby ... panna Granger wykonała swoje obowiązki. - Zawahał się przed użyciem słowa ,,panna", jakby nawet taka prosta grzeczność w stosunku do mojej osoby go raziła.
- Oczywiście - powiedział Malfoy.
Snape obrzucił klasę srogim spojrzeniem i wyszedł.
*Cytaty pochodzą z książki ,, Duma i uprzedzenie" autorstwa Jane Austen.
Proszę o zapoznanie się z powodem odmowy oceny na oceny-legilimens.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Znalazłam Twojego bloga niedawno i muszę Ci powiedzieć, że mnie zaintrygował. Historia, którą opisujesz wydaje się ciekawa, nie ma takiej samej fabuły jak setki innych opowiadań o tej parze. Z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej, więc z chęcią przeczytam następne notki. Szkoda tylko, że rozdziały są takie krótkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ach, uwielbiam ten paring. Muszę zgodzić się z Anonimowym, że fabuła nie jest tak jak na innych blogach a to się ceni :) No i nie martw się Mionka, młody Sev też był taki niekulturalny (przynajmniej na moim blogu) ;)
OdpowiedzUsuńJedyne, co mi przychodzi na myśl: krótkie. :)
OdpowiedzUsuńHaha.
Świetnie piszesz.
Czytam dalej. :)
Szlaban taki jak myślałam: sprzątanie sali. No ale żeby bez użycia magii.? To jak całowanie się z młodszym bratem!!!
OdpowiedzUsuńCzytam dalej, Sarah ;3
Świetne! Uwielbiam Dumę i Uprzedzenie. :D
OdpowiedzUsuń